Zakończenie I wojny
światowej, która swoją niespotykaną dotąd gwałtownością i brutalnością
pochłonęła miliony istnień ludzkich, odcisnęło silnie swoje piętno na tych,
którzy ją przeżyli. Po 1918 roku można zaobserwować wyraźną zmianę w światowej
sztuce, w tym i literaturze. Zakończenie wielkiego konfliktu zbrojnego na skalę
światową spowodowało masowe powstawanie dzieł o wymowie pokojowej, które
ukazywały koszmar wojny, tym samym przestrzegając ludzkość, by nie dopuściła do
kolejnego rozlewu krwi na taką skalę. Wówczas to powstały takie utwory
literackie jak Pożegnanie z bronią Ernesta Hemingwaya, Na Zachodzie bez zmian
Ericha Marii Remarque’a, Nocny lot Antoine’a de Saint Exupery’ego, czy
chociażby Przygody dobrego wojaka Szwejka autorstwa Czecha Józefa Haszka.
Zakończenie I wojny miało przemożny wpływ na sytuację Polski i polskiej sztuki.
Bowiem 11 listopada 1918 roku to dla nas przede wszystkim data odzyskania
niepodległości po stu dwudziestu trzech latach zaborów. Konieczne zatem było
wyraźne wytyczenie nowej epoki, epoki wolności, zmian, pokoju. Niestety okazało
się, że trwał on zaledwie do 1939 roku, kiedy to wybuchła jeszcze straszniejsza
II wojna światowa.
1919
- Wychodzi zbiór wierszy Wiosna i wino Kazimierza Wierzyńskiego;
- Jarosław Iwaszkiewicz publikuje cykl Oktostychy;
- Ukazuje się wiersz Czarna wiosna Antoniego Słonimskiego;
1920
- Jan Lechoń publikuje zbiór poezji Karmazynowy poemat, w którym
postacie i zdarzenia są powiązane z kulturą i historią Polski – obiektem
zachwytu autora;
- ukazuje się Lato leśnych ludzi Marii Rodziewiczówny;
- Bolesław Leśmian kończy drugi zbiór wierszy, zatytułowany Łąka,
w którym porusza problematykę filozoficzną, okraszając ją elementami
zaczerpniętymi z natury i ludowego folkloru. W tomiku można znaleźć takie
ballady, jak Świdryga i Midryga czy Dusiołek, oraz najsłynniejszy
cykl erotyków – W malinowym chruśniaku.
- Józef Wittlin publikuje swoje Hymny.
- Czytelnicy są podzieleni. Jedni zachwycają się nowym zbiorem Ja z jednej i Ja
z drugiej strony
mego mopsożelaznego piecyka Aleksandra Wata, drudzy są zdegustowani
tokiem rozumowania poety.
- Formista, futurysta i prymitywista Tytus Czyżewski kończy Zielono
oko.
1921
- Współtwórca polskiego futuryzmu, Bruno Jasieński publikuje tomik
wierszy o znaczącym tytule But w butonierce. Tytułowy utwór rozpoczyna się
znanym czterowierszem […]
- Ukazują się Kreski i futureski Stanisława Młodożeńca;
- Kazimierz Wierzyński publikuje zbiór Wróble na dachu, dzięki czemu
dostarcza miłośnikom polskiej poezji nieobecną wcześniej na rodzimym nurcie
porcję afirmacji życia. Czytelnicy uświadamiają sobie, że bohaterem
liryki nie musi być wiecznie płaczący malkontent, którego zastąpił teraz
nowoczesny młodzieniec, nie godzący się na szarość miejskich ulic i szarość przechodniów.
1937
- Zbiór opowiadań Sanatorium Pod Klepsydrą Bruno Schulza
powoduje, że pisarz jest zasypywany pochlebnymi recenzjami prasowymi i
doceniany przez krytyków, czego dowodem jest m.in. Złoty Wawrzyn Polskiej
Akademii Literatury.
- Witold Gombrowicz publikuje swe głośne dzieło Ferdydurke;
- Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy powieścią, w której Sergiusz Piasecki
opisuje realia pogranicza polsko-radzieckiego lat 20. XX wieku.
1938
- Pojawia się Krzyk ostateczny, zbiór wierszy pisanych przez Władysława
Broniewskiego od 1933 roku.
- Julian Przyboś kończy wiersze do tomiku Równanie serca.
1939
- Witold Gombrowicz kończy powieść sensacyjną Opętani;
- Ukazuje się tom poezji nuta człowiecza Józefa Czechowicza.
Poezja
polska podczas I wojny światowej
Nowa epoka w poezji polskiej zaczęła się u schyłku I wojny
światowej i w okresie bezpośrednio po niej następującym. Nowa epoka
kontynuowała pewne nurty epoki poprzedniej np. młodopolski witalizm, z drugiej nawiązywała
do zjawisk prekursorskich, które sporadycznie w formie mniej wyrazistej, w
tamtej epoce występowały np. Staffowska poetyka codzienności. U genezy owego
przełomu leżała radosna świadomość nowej sytuacji polityczne, w jakiej Polska
się znalazła po wojnie: poczucie wyzwolenia od patriotyczno-obywatelskich
obowiązków ciążących na literaturze. Impulsy szły z różnych stron: ekspresjonizm
niemiecki, futuryzm włoski, ego-futuryzm i futuryzm rosyjski. W tym czasie
poeci różnych narodowości mieszali się ze sobą, tworzyli wspólne grupy,
ogłaszali swoje utwory w innych krajach, pierwszy manifest był po francusku na
łamach „Le Figaro”.
Polska poezja wychodzi na ulicę, rodzi się instytucja
wspólnego wieczoru artystycznego, najgłośniejszy z nich, zorganizowany przez
poetów „Pro Arte” (29.11.1918) – był to kabaret literacki, występował przed
przypadkową publicznością.
Lata 1918-25 to najbardziej burzliwy okres.
Skamandryci stanowili grupę dość swobodną z punktu widzenia
wspólnego programu i poetyki, jakkolwiek – dość zwartą z punktu widzenia
zarówno taktyczno-organizacyjnego, jak towarzyskiego. Tworzyli raczej grupę
sytuacyjną niż programową. Istnieje jednak pojęcie skamandryckiej poetyki –
odegrała ona w Dwudziestoleciu międzywojennym ogromną rolę (cechowała ją silna
ekspansywność). Współrealizatorami jej byli m.in. (w różnych okresach i przez
różny czas) Jan Lechom, Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz i
Kazimierz Wierzyński, a także Leopold Staff, Maria Pawlikowska, Władysław Broniewski,
Stanisław Babiński, Jerzy Liebert, Kazimiera Iłłakowiczówna, Feliks Przysięcki,
Zygmunt Karski, Leonard Podhorski-Okołów, Gabriel Karski, Stefan
Napierski i wielu innych. Stosunek skamandrytów do poezji,
do jej rozwoju, był typowo ewolucyjny. Wprawdzie część z nich próbowała także
poetyckiego eksperymentu, radykalnego nowatorstwa w dziedzinie wersyfikacji,
języka poetyckiego, wyobraźni, główny nurt ich twórczości przebiegał jednak
daleko od tej linii. W zasadzie nie zrywali ani z tradycyjną wersyfikacją,
kładąc wszakże silny nacisk na tonizm i wzbogacając ją cennymi nowościami,
takimi jak asonans czy raczej rym niedokładny; ani z zasadą dyskursywnego
wywodu i retorycznego ukształtowania składni, aczkolwiek nieobecny był im styl
„telegraficzny”, przecinający bezpośrednio więzi logiczne między zdaniami; ani
ze sferą tradycyjnie uznanych za właściwe dla poezji tonacji emocjonalnych i
norm obyczajowo-językowych – chociaż granice te niekiedy buntowniczo
przekraczali, łamiąc tabu: np. Tuwim (Wiosna) czy Iwaszkiewicz (Dionizje).
Poezja ich była też mocno osadzona w tradycji – aż po stylizację.
Ewolucyjne, ale zarazem nowatorskie były u skamandrytów
konkretność, sensualizm i powszedniość. Koturnowej odświętności stylów
młodopolskich przeciwstawiali oni język zbliżony do potocznego, kolokwialnego;
symbolicznym czy alegorycznym scenom – sytuacje ze zwykłej codzienności;
przedmiotom o charakterze uniwersaliów – przedmioty jednostkowe,
przedmioty-rzeczy; nieokreślonej, mglistej wizji – świat intensywnie odczuwany
wszystkimi zmysłami; ponadczasowemu „wszędzie” – konkretność miejsca i czasu.
Nowatorstwa skamandrytów były umiarkowane, częstawo przy tym dzielone z
futurystami czy Awangardą, żyły jednak w symbiozie z elementami tradycji.
Skamandryci po wirtuozowsku opanowali umiejętność estetyczno-emocjonalnego
oddziaływania na czytelnika, w ramach podjętego przez siebie typu poezji
okazując się od razu wytrawnymi mistrzami.
Najmłodszym spośród skamandrytów był Lechoń (ur. 1899),
jednak to właśnie on najwcześniej zdobył popularność. Już przed wojną
opublikował dwa tomiki wierszy. W latach 1917-1929 uprawiał także wierszowaną
satyrę polityczną. Satyry przyniosły mu popularność. Karmazynowy poemat (1920)
sławę, pod którą uginał się przez całe życie. W Karmazynowym poemacie Lechoń
nawiązywał do wzorów wielkiej literatury narodowej. W sferze idei najbliższy
był mu Wyspiański i jego walka z „poezją grobów”; w sferze poetyki – romantycy,
aż po znakomite stylizacje na Mickiewicza (Mochnacki) i Słowackiego (Duch na
seansie). Głównym tematem Karmazynowego poematu jest Polska, w obliczu
zbliżającej się i już zaistniałej niepodległości – niepokój o nią, lęk, czy
będzie umiała sprostać nowemu życiu, wyzwolić się od ciążącego nad nią kultu
martyrologicznej przeszłości, od długoletniego bezwładu i marazmu niewoli. W
Herostratesie z kolei lęk ten wyraża się iście futurystycznymi bluźnierstwami
przeciw tradycji: zburzone mają zostać Łazienki Królewskie, zabite ma być widmo
Kilińskiego. Lechom sięga aż po poetykę paradoksu. Herostrates kończy się
słowami, które znaczą, że wieszczem narodowym trzeba być nadal, tylko w inny
sposób: zwykły, codzienny, współczesny. W dalszym przebiegu Poematu Lechoń nie
realizował jednak tego programu. Na szczególną uwagę zasługują dwa ostatnie
utwory Poematu. Świat przez wiersze te przedstawiony jest realny, historyczny,
aczkolwiek, rzecz jasna, ukazany z fikcjotwórczej perspektywy poetyckiej.
Pierwszy z tych utworów oparty jest na autentycznym fakcie (koncert
Mochnackiego w Metzu, 1832); drugi określić można jako syntetyczny obraz
historii dziejącej się na oczach poety (obraz pierwszych dni po odzyskaniu
niepodległości). U podstaw obydwu tych wierszy leży opozycja: bezwład, marazm –
czyn. Jego wcieleniem jest Józef Piłsudski. Książka ta, stanowiąca rozrachunek
z polską mitologią, w swojej końcowej części wydaje się kreować – z niezwykłą
dyskrecją, ale i sugestywnością – mit nowy.
Okres, w którym zamknęła się cała prawie międzywojenna
poezja Lechonia, dla innych skamandrytów oznaczał jedynie pierwszy z paru
etapów ich twórczości: poetycką młodość, po której miała dopiero nastąpić
poetycka dojrzałość. U Tuwima np. młodość tę wyznaczają trzy tomiki: Czyhanie
na Boga (1918), Sokrates tańczący (1920) i Siódma jesień (1922). W dwu
następnych: Wierszy tomie czwartym (1923) i w Słowach we krwi (1926) zarysowuje
się już Tuwim dojrzały, który w pełni wystąpi w klasycystycznym tomie Rzecz
czarnoleska (1929). Debiut Tuwima współcześni przyjęli jako największe
wydarzenie w młodej poezji. Czytelników zdobył głownie dzięki dytyrambicznej dionizyjności
tudzież frenetycznej pochwale życia. Osobne miejsce w twórczości T. zajmuje
zamykający Czyhanie na Boga poemat Poezja – dytyrambiczny program poetycki
młodego poety, jego Marsylianka życia. Podobnie jak w otwierającej ten tom
Teofanii mamy tu do czynienia z sakralizacją Nowej Poezji, z traktowaniem jej
jako teofanii właśnie, czyli objawienia się samego Boga. Jest to Bóg rozumiany
przede wszystkim panteistycznie, jako siła, która przenika, dynamizuje i
prowadzi ku ekstazie wszystko, co jest życiem: ale rozumiany też komunionistycznie:
jako transcendentny patron i współuczestnik zespolenia się ludzkości w miłości
i braterstwie.
Tuwim powoływał się na Whitmana, a jednocześnie nazywał
samego siebie „futurystą”. Futuryzm rozumiał jednak inaczej niż futuryści, i w
gruncie rzeczy był tu najbliższy ekspresjonizmowi. W ówczesnej poezji T.
niejednokrotnie pojawiają się akcenty komunionistyczne, silnie zabarwione
staffowskim franciszkanizmem. W programie Poezji (tom Czyhanie na Boga)
zaprojektowana została nie tylko nowa poezja, także – nowy poeta. „Obiektywnie”
podmiot liryczny występuje tu jako natchniony prorok poetyckiej nowej wiary;
„subiektywnie” zaś przedstawia się jako „barbarzyńca”, człowiek pierwotny,
przede wszystkim jednak – jako jeden z wielu, ktoś z tłumu. To właśnie typowo
skamandrycka koncepcja poety (ogólnie: poezja szarego człowieka pisana przez
„szarego” poetę). W nurcie tym przychodzi do głosu język kolokwialny, pojawia
się sytuacja rozmowy, dokonuje się prozaizacja poezji. Pisząc o szarych
ludziach poeta przedstawiał przede wszystkim ich smutki, tragedie, choroby,
śmierć. Za radością życia kryła się tu stała myśl o śmierci, za biologicznym
witalizmem – fascynacja destrukcją, za panteizmem i komunionizmem – demonizm.
Ta właśnie antyteza: sacrum – „antysacrum” jest szczególnie dla poezji Tuwima
charakterystyczna. Nie pozostawała ona bez związku z satanistycznym naukowym hobby
poety: w latach 1924-1926 wydał on parę książeczek typu Czary i czarty polskie
czy Czarna msza. Z drugiej zaś strony – miała pewien udział w powstawaniu nowej
autokracji Tuwima. Był nią poeta sztukmistrz, prestidigitator, alchemik słowa.
W tym okresie zanikają już związki Tuwima z poezją młodopolską i wygasa poetyka
dytyrambu, dokonuje się natomiast proces kondensacji czy kompresji
Tuwimowskiego energetyzmu, wzrasta poczucie dystansu wobec wyrażanych emocji i
poszerza się skala jakości estetycznych, estetycznych.in. o groteskowość.
Wreszcie zjawiskiem o wielkiej wadze był ówczesny zwrot poezji Tuwima ku
własnemu jej tworzywu: ku językowi.
Drugim, obok Tuwima, frenetycznym piewcą życia był Kazimierz
Wierzyński (z tym, że w wierszach Wierzyńskiego występuje ono pod postacią
raczej bachiczną: jako czysta – i jak gdyby pijana po trosze – radość
istnienia. Wierzyński zaczynał w latach wojny, w czasie pobytu na froncie i w
obozie jenieckim w Rosji. Wiersze z tego okresu, które przedrukował w Wielkiej
Niedźwiedzicy (trzeci z tomików, 1923), są pełne przygnębienia, co chwila
ocierają się o wojenną śmierć, wieje od nich poczuciem pustki. Wtedy też (już
jednak po dostaniu się do niewoli), powstała znaczna część biegunowo
odmiennych, ekstatyczno-radosnych wierszy, które złożyć się miały na pierwsze
dwa tomy Wierzyńskiego: Wiosnę i wino (1919) i Wróble na dachu (1921).
Słonimski, obok Lechonia, był wśród skamandrytów poetą
najżywiej zaangażowanym w sprawy wielkich ludzkich wspólnot (z tym że Słonimski
pod pojeciem „wspólnota” rozumiał nie Polskę, ale całą ludzkość). Poeta
zadebiutował jako wirtuoz-stylizator, wytworny i subtelny sonecista, jak
najdalszy od dziejących się aktualnie, w roku 1918, wydarzeń. Jednak w 1919
wystąpił z poematem, z którego wynikało, że wydarzenia te przeżywa i reaguje na
nie z rzadko spotykaną gwałtownością. Wczesna poezja Słonimskiego miała
charakter antytetyczny (główna opozycja: parnasizm – ekspresjonizm). Elementów
parnasizmu, czy raczej neoparnasizmu, doszukać się można u wszystkich bodaj
skamandrytów. Słonimski do parnasistów francuskich nawiązywał w pełni świadomie
i manifestacyjnie. Widać u niego gautierowską, prowokującą wirtuozerię, strofikę,
szczególną predylekcję do sonetów, postulat uczuciowego chłodu, sztukę pojętą
jako sztukmistrzostwo, postawę intelektualną, egzotykę. Nie znaczy to jednak,
że pragnął „powtarzać” parnasizm. Był zawsze podszyty romantyzmem, ciążył ku
poezji osobistego wzruszenia, wierzył w moc słowa. Jego najbardziej
parnasistowskie tomiki, to: Sonety i Harmonia, ale nawet tu nie wychodził poza
temat sztuki i problem artysty – był tyleż parnasistą co sentymentalistą (w Sonetach)
i bergsonistą (w Harmonii). Drugi biegun ówczesnej poezji Słonimskiego to
ekspresjonizująca Czarna wiosna (wydana i skonfiskowana w 1919), przedrukowana
częściowo w tomie Parada (1920), wiąże się ona z twórczością
satyryczno-polityczną poety. Czarna wiosna jest najbliższa
aktywistyczno-pacyfistycznej odmianie ekspresjonizmu. Pod względem poetyckim ma
w sobie wiele z parnasistowsko-klasycyzującego rygoru, z romantycznego patosu i
z lekkości politycznego kabaretu. Jej punkt wyjścia przypomina Herostratesa
Lechonia, z tym, że Słonimski naprawdę odrzucił „z ramion płaszcz Konrada”.
Nurt ewolucyjny: ekspresjonizm i jego pogranicza.
W nurcie „ewolucyjnym” skamandryci odnieśli sukces,
ekspresjoniści – ponieśli klęskę. Grupa ta, skupiona wokół Zdroju pełna
apostolskiej pasji odrodzeńczej i rozmachu programotwórczego, pozbawiona jednak
wybitnych indywidualności poetyckich – stworzyła biegunowo od skamandryckiej
odmienną, wyjątkowo niefortunną symbiozę tradycjonalizmu i nowatorstwa.
Nowoczesną deformację, dysonansowość, operowanie ostrym poetyckim antywalorem,
pewną luźność wizji poetyckiej połączyła z tą spośród tradycji młodopolskich,
która była najtrudniejsza do zaakceptowania i budziła w Dwudziestoleciu
największe sprzeciwy (mowa o wielosłowiu, stylu patetyczno-hiperbolicznym,
języku nadużywającym pojęć abstrakcyjnych, nieobecności konkretu i realiów dnia
codziennego). Cechy te wyostrzała ich programowa pogarda dla „formy”, wyrosła z
wiary w poezję jako „mowę duszy” czy nawet jako korespondencje z Absolutem.
Skoro zaś owej koncepcji nie ożywiały ani nowsze teorie psychologiczne, ani
zmysł eksperymentu, ciążyła przy tym nad nią ograna często popadająca w
stereotypy retoryka „krzyku”. Ekspresjoniści poznańscy odegrali [pewną rolę
jako programotwórczy i animatorzy. O wiele cenniejszy było wszystko to, co
działo się wokół owego Zdrojowego centrum. Z jednej strony różnorodne ekspresjonizowanie
skamandrytów, z drugiej – twórczość poetów, którzy z grupą tą związani byli w
sposób nietrwały i epizodyczny.
Wittlin jako poeta jest autorem jednej tylko książki Hymnów
(1920), oraz sporej liczby wierszy drukowanych w czasopismach. W Hymnach
widoczne są związki z niemieckim ekspresjonizmem, Hymnami Kasprowicza,
konkretną, antypatetyczną poetyką skamandrycką. Wszystko służy tu gwałtownemu
sprzeciwowi wobec śmierci i wojny. Pacyfistami byli także Słonimski i Tuwim.
Pacyfizm Wittlina był jednak bardziej humanitarny, zgoła świętofranciszkański i
bardziej uniwersalny, a w motywacjach swych bardziej realistyczny. Kilka wierszy
W. weszło do kanonu poezji Dwudziestolecia – np. Hymn o łyżce zupy czy
pacyfistyczny Żołnierz znany.
Nurt „rewolucyjny”: futuryści.
Od ewolucjonizmu skamandrytów i ekspresjonistów ostro odcina
się rewolucjonizm futurystów i Awangardy Krakowskiej. U futurystów był on
gwałtowniejszy, u awangardzistów – skuteczniejszy i trwalszy. Poezja futurystów
nie była aż tak radykalna w swym nowatorstwie jak futurystyczne manifesty. Nie
potrafiła przy tym stworzyć poetyki radykalnie zrywającej z tradycją – w wielu
przypadkach zbliżała się do poetyk innych i popadała w eklektyzm.
Najbardziej oryginalna i konsekwentnie futurystyczna była
poezja Tyfusa Czyżewskiego (Zielone Oko. Poezje feministyczne, elektryczne
wizje 1920, Noc – dzień. Mechaniczny instynkt elektryczny 1922) – już
graficznie rewolucyjna, korespondująca nie tylko z nowatorstwem malarskim, ale
również z techniką filmową; maszynistyczna i ludyczna; trącąca i nadrealizmem,
i Młodą Polską, bliska i prymityzmowi i oniryzmowi. Oniryzmowi poezji tej
pojawiały się również zdumiewające akcenty katastroficzne. Ciekawostka:
Czyżewski stosunkowo najdłużej pozostał wierny futuryzmowi.
Mniej oryginalny na tle epoki był Bruno Jasieński. Sporo
podobieństw łączyło go z poetyką Skamandra (zwłaszcza But w butonierce [1921]).
U Jasieńskiego widać i wyrafinowaną wirtuozerię formalną, skamandrycką melodię
wiersza, znakomite poczucie tradycyjnego rytmu, iście reporterską umiejętność
ukazywania scen i wypadków ulicznych, jak i typowo futurystyczną bufonadę. We
wczesnej poezji J. było wiele dandyzmu i snobizmu, epatowania i prowokowania,
czasem bardziej dekadenckich niż futurystycznych. Ale było też sporo autentycznego
nowatorstwa.
Nurt
„rewolucyjny”: Awangarda Krakowska
Nowatorstwo najbardziej oryginalne, oparte na
najpoważniejszych podstawach teoretycznych i uwieńczone najwybitniejszymi
osiągnięciami artystycznymi – stało się udziałem Awangardy Krakowskiej, grupy,
która zadebiutowała najpóźniej. Po futurystycznym buncie anarchistycznym
przyniosła ona propozycję nowego ładu. Wystąpiła z koncepcją konsekwentną,
wewnętrznie koherentną, systemową. Futurystycznemu miotaniu się między
sprzecznościami przeciwstawiała postawę zdecydowanego wyboru, istotę swojej
epoki dojrzawszy w nowoczesnej miejskiej cywilizacji industrialnej. Ideałowi
zabawy przeciwstawiała ideał pracy; absolutnej wolności poetyckiej – surowy
rygor; poetyce nieodpowiedzialnego wykrzykiwania słów działających bezpośrednio
na emocje – poetykę zaszyfrowanego, skondensowanego zdania. Awangardowej teorii
poezji zarzucić można wąskość, doktrynerstwo i nietolerancyjność, ale nie
sposób zaprzeczyć, że pozostając w kontakcie z europejską awangardą teoria ta i
poezja były jednak zjawiskiem głęboko oryginalnym i że wyprowadzały polskie
nowatorstwo ze stanu wtórności wobec europejskich –izmów. Największą oryginalność
w obrębie awangardy i największy stopień odmienności zaprezentował Tadeusz
Peiper (A [1924] i Żywe linie [1924]). Jego teoria poezji zachowywała pewną
równowagę zarówno między zasadą budowy a zasadą pseudonimowania, jak między
postulatami społecznikowskimi a artystowskimi. W wymienionych tomach równowaga
ta została zdecydowanie zachwiana. Powiedzieć można, że Peiper był barokistą
czy manierystą awangardy. Ponadto był pełen inwencji w kształtowaniu składni.
Połączenie dwu superoryginalności: metaforycznej i składniowej sprawiło, że
Peiper należy do najłatwiej rozpoznawalnych poetów w całej polskiej
literaturze. Literaturze obydwu tomach wiele jest popisów wirtuozerii, wierszy
o celowo błahej tematyce i wyrafinowanym kunszcie poetyckim. Jednak Peiper
bynajmniej nie ograniczał się do nich. I tak ważną rolę w tych zbiorach odgrywa
tematyka erotyczna. Stosunek P. do kobiet był w gruncie rzeczy dość pogardliwy
i użytkowy, kobieta była u niego traktowana po trosze jako rozrywka po
fajrancie. Zadaniem prawdziwego mężczyzny jest zaś budowa – tworzenie nowego
świata, a także pisanie wierszy.
Powrót do źródeł:
odmiana rodzima (Bolesław Leśmian. Nurt ludowy)
Poezja lat powojennych zafascynowana była nowoczesnością,
gwałtownym rozwojem techniki, unifikacją świata dokonaną przez nowoczesne
środki komunikacji i masowego przekazu, przyspieszonym tempem życia, atmosferą
XX-wiecznego miasta. Zaroiło się w niej od wszelkich nowinek technologicznych.
Wszystko to znajdowało odbicie zarówno w konstrukcjach tej poezji, jaki i w jej
języku. Konstrukcje były wieloplanowe, symultaneistyczne, wzorujące się na
wieloaspektowości, chaosie i tempie życia w wielkich miastach, bądź na surowym,
funkcjonalnym pięknie nowoczesnych maszyn i budowli. Język natomiast był
zbrutalizowany, pełen prozaizmów, odrzucający tradycyjną melodyjność, rzeczowym
skrótowym – aż po styl, istotnie wzorowany na telegramach. Całej tej fascynacji
towarzyszyła jednak fascynacja przeciwstawna: prymitywem, pierwotnością,
nieucywilizowaniem ( łatwo wytłumaczalna na tle takich zjawiska, jak świadomość
kryzysu dotychczasowej kultury, filozofia Bergsona, wpływ przedwojennych,
europejskich awangard).
Poezja miała dwie wersje, znała dwa Raje: rodzimy i
egzotyczny. Wersja rodzima sięgała do polskiego folkloru, szukając w nim
pierwotnych wartości metafizycznych i estetycznych, tym dla niej
wartościowszych, im mniej skażonych przez miejską cywilizację. Tu ponad
wszystko inne wrastało wielkie dzieło Leśmian, prekursora i współtwórcy tego
nurtu. W 1920 wydał on Łąkę. Poezja Leśmian była trudna i „ponadczasowa”,
dlatego, mimo entuzjastycznych recenzji, Łąka stała się wielkim wydarzeniem
literackim. Leśmian jawnie ignorował tu nowoczesność, współczesność, XX-wieczny
mit cywilizacyjny, kontynuował zaś poetyki młodopolsko-symbolistyczne. Ważne
jest tez to, że L. nie zdążył stworzyć sobie odpowiedniej pozycji w poprzedniej
epoce (debiutował zbyt późno). Z czasem, w latach trzydziestych, zaczęto
bardziej doceniać jego pozycję. Ale pełną sprawiedliwość oddały mu dopiero lata
sześćdziesiąte i siedemdziesiąte. Łąka przynosiła nową dawkę Leśmianowskiej
niesamowitej metafizyki (reprezentowały ją takie wiersze jak Rok nieistnienia,
W przeddzień swego zmartwychwstania czy Ballada bezludna). Ogólnie Łąka to tom
bardzo bogaty i zróżnicowany. Zawiera wiersze, w których na pierwszy plan
wysuwają się diametralnie różne wartości. Między innymi wiele w niej przykładów
precyzyjnego, fotograficznego mikrorealizmu Leśmian: jak mało kto potrafił on
podpatrzeć przyrodniczy szczegół i ująć go w niezawodnie trafną i odkrywczą
miniformułę. Na szczególną uwagę zasługują w tym tomie wiersze zgrupowane pod
wspólnym tytułem W malinowym chruśniaku, jeden z najpiękniejszych cyklów polskiej
poezji erotycznej. (Jest to erotyka bardzo intymna, w znaczeniu tego słowa
zarówno duchowym, jak i cielesnym, nigdy jednak nie przekraczająca granic
dobrego smaku.) Cykl ten zestawiono z sonetami odeskimi Mickiewicza. Łąka
jednak to przede wszystkim „mit regresu” (powrót do natury, poeta jako człowiek
pierwotny; u Leśmiana fascynacja ta jest widoczna już w Młodej Polsce – jego
szkic programowy Znaczenie pośrednictwa w metafizyce życia zbiorowego, 1910) i
stylizacja ludowa. Co jednak o wartości tych wierszy decyduje, to nie tyle ich
warstwa problemowa, ile olśniewające pomysły fabularno-metafizyczne i jedyna w
swoim rodzaju oryginalność językowa poety. Kreowanie sytuacji szokująco
niemożliwych stanowiło jedną z Leśmianowskich pasji: pasję, która, notabene,
paradoksalnie zbliżała go do nadrealizmu (przykład: tytułowy wiersz tomu,
opowieść o tym, jak to – w atmosferze cudu – dokonała się wizja „całej” Łąki w
ubogiej chacie narratora i bohatera wiersza). Fantastyka ludzko-przyrodnicza
rozgrywa się tu często w prawdziwie rajskiej tonacji: miłości i braterstwa
człowieka ze zwierzęciem czy rośliną (Asoka czy Koń). Zdarza się też, że regres
posuwa się za daleko, że zbyt głębokie zachłyśnięcie naturą staje się
śmiertelne (Topielec; przejaw fascynacji śmiercią). W poszukiwaniu „człowieka
pierwotnego” Leśmian sięgał do baśni ludowej (cykle Ballady i Pieśni kalekujące
oraz pewna liczba wierszy pisanych już po wydaniu Łąki, w okresie współpracy z
Czartakiem). Leśmian brał z folkloru nie tylko motywy, czerpał też z ludowego
(i archaicznego zresztą) słownictwa i ze stylistyki pieśni ludowych. Były to
jednak stylizacje tak oryginalne, że niektórzy krytycy odmawiali im
autentycznych powiązań z folklorem. W tematyce wielu spośród Ballad sprawa
przedstawia się podobnie jak w Topielcu; z tym, że śmierć człowiek w zetknięciu
z naturą jest tu na ogół „seksualna” i makabryczne. Zbliżenie się do folkloru
podkreślało swoistą „barokowość” wyobraźni Leśmian. Nie były to już przyjaźnie
z łąką czy wierzbą, lecz śmiercionośne stosunki płciowe, a to dziewczyny z
czerwinem, a to „dziadygi” z rusałką. Przeważał gatunek, który określić by
można nazwą metafizyczna ballada o zbrodni seksualnej. Odmienny, bardziej
stonowany charakter miały Pieśni kalekujące. Potworność była w nich przede
wszystkim ludzkim kalectwem, nieszczęściem. Cykl ten najbardziej z całej
twórczości L. zbliżał się do pacyfistyczno-komunionistycznego ekspresjonizmu
(zwłaszcza Żołnierz, wiersz o wywyższeniu śmiesznego dla ludzi i odepchniętego
przez nich wojennego inwalidy, kaleki-prostaczka, który stowarzyszywszy się z
Chrystusem-świątkiem, razem z nim „doskakuje” w końcu „do samego nieba”. Tu
także zaliczyć można jedno z arcydzieł Leśmiana: Dwoje ludzieńków, wiersz o
narastaniu nieszczęścia i nicości w losie baśniowej pary kochanków
nie-kochanków.
Powrót do źródeł: egzotyka
Odmiana rodzima fascynacji pierwotnością była i bardziej
oryginalna, i bogatsza w poetyckie osiągnięcia. Poważną rolę odegrali w niej
poeci starszych generacji. Odmiana egzotyczna, angażująca niemal wyłącznie w
poezję młodą, była bardziej uniwersalna, ale też w znacznej mierze wtórna, w
dużym stopniu zainspirowana przez inne awangardy europejskie, także
przedwojenne. Wiązała się ona z regeneracyjną kuracją osłabianej kolejnymi
kryzysami kultury europejskiej kuracją, dokonywaną przez zastrzyki kultur
egzotycznych, zwłaszcza prymitywnych, ale również starych i dostojnych. Bliskie
okolice czasowe pierwszej wojny światowej to okres wpływów estetyki ludów
prymitywnych: odkrycie piękna rzeźby murzyńskiej i murzyńskiej poezji; nowe,
kolejne olśnienie kulturą Dalekiego Wschodu; zainicjowanie wielkiego muzeum
wyobraźni, najazd nie tylko tematów, lecz także form, struktur, pojęć świata
uważanego do niedawna za coś nieskończenie niższego.
W polskiej poezji moda ta wystąpiła ze szczególną siłą u
futurystów (zwłaszcza u Sterna); była też popularna u ekspresjonistów i
skamandrytów. Tytuły niektórych „egzotycznych” tomików, to: Droga na Wschód
(1924) i Z dalekiej Podróży (1926) Słonimskiego, Wieczór na Wschodzie (1928)
Babińskiego, wiele wierszy z Różowej magii (1924) Pawlikowskiej. Spośród
awangardzistów modzie tej ulegał Brzękowski, a wśród czartkowsów – Zegadłowicz
i Kozikowski.
Fascynacja egzotyką, a zwłaszcza nagłe pojawienie się
znacznej liczby Murzynów w młodej polskiej poezji wzbudziło sprzeciw surowego
kontrolera nowatorów (jako przejaw „plagiatowości” polskiej literatury). [Ten
„kontroler” to Irzykowski.] Polemizowali z nim Jasieński i Stern. Sprawa ta dla
futurystów była ważna, programowa.
Moda na egzotykę miała dwie wersje: aktywną, ekspansywną i
pasywną, ewazyjną. Aktywna sygnalizowała przemiany świadomości i ideałów
estetycznych, wychodziła naprzeciw witalizmowi i antyintelektualizmowi,
antyintelektualizmowi motywach egzotycznych szukała wyrazu dla zmanifestowania
agresywności. Ewazyjna współtworzyła mit podróży (wywodzący się jeszcze z poezji
Baudelaire’a i Rimbauda). Szczególnie częsty był przy tym motyw samego marzenia
o podróży – było ono właściwie marzeniem o pięknym, bogatym w przygody,
barwnym, wspaniałym życiu. Ale także – wiązało się z mitem rajskim. (Motyw
podróży występował m.in. u Tuwima, Słonimskiego, Wierzyńskiego, Balińskiego,
Pawlikowskiej, Jasieńskiego, Młodożeńca, Ważyka, Kołonieckiego, Kozikowskiego,
Łopalewskiego i Iwaszkiewicza.) Wiersz Iwaszkiewicza Europa (Skamander 1923,
przedr. W Powrocie do Europy 1931) to metaforyczna opowieść o zbiorowej
wyprawie europejskich poetów do egzotycznych krajów, o ich rajskim pobycie tam
i o spowodowanym nagłą tęsknotą powrocie do rodzimej ziemi, powrocie do
obowiązków wobec niej. Wiersz ten napisany w 1921 zaprogramował niejako całą
historię tego motywu.
W drugiej połowie lat dwudziestych wielka fala fascynacji
egzotyką opada. Poezja „powraca do kraju”, odkrywa na nowo jego pejzaż i jego
kulturowe tradycje. Ale nie tylko: także jego życie społeczne i polityczne.
Coraz częściej też pragnie w życiu tym współuczestniczyć, podejmować za nią
odpowiedzialność. „I tak kończą się wielkie wakacje młodej poezji
Dwudziestolecia.”