sobota, 17 grudnia 2011

Komedia w starożytnej Grecji i Rzymie na przykładzie jej twórców Arystofanesa i Plauta.

Komedia w starożytnej Grecji i Rzymie na przykładzie jej twórców
Arystofanesa i Plauta.


Starożytna publiczność poza tragedią i dramatem satyrowym oglądała na scenie również komedię. Komedia starogrecka ukształtowała się w V wieku p.n.e. Stała się jednym z podstawowych gatunków dramatu starożytnej Grecji, traktowanym, jako opozycyjny do tragedii. Badacze wyróżniają trzy etapy rozwoju komedii starogreckiej: staroattycki, średni i nowy. Pierwsze komedie powstały w Atenach z pieśni choralnych i dramatycznych scenek rodzajowych, zlały się wiec w niej pierwiastki attyckie i doryckie. Komedie grecka powstała z ludowych obyczajów i obrządków. Pierwotna komedia posiadała charakter polityczny, jak i również z upływem lat biologiczny, baśniowy, obyczajowy, zawierający krytykę literacką, poruszające problemy związane z sofistyką i tzn., nowymi prądami, utwory zawierające parodie mitów oraz tragedii. Komedia tzw. stara chętnie posługiwała się parodia, obscenami, przedstawieniem świata na opak, była silnie łączona z rzeczywistością i aktualnymi wydarzeniami w kraju. Z wczesnego okresu rozwoju komedii zachowały się tylko dzieła Arystofanesa. Napisał ich 40 w latach 427-387 , tylko 11 posiadamy dziś w całości.

Znajomość wsi, przyrody, doli attyckich wieśniaków, przebija z całego późniejszego dzieła komediopisarza. Arystofanes nie posiadał wielkiego wykształcenie literackiego i muzycznego, mimo iż jego nauka przebiegała w Atenach. Nie osiągając jeszcze pełnoletniości pisał komedie, jako osiemnastoletni młodzieniec, które wystawiane były na scenie attyckiej przez innych. Motorem akcji w jego twórczości są najczęściej dwa czynniki, silnie związane życie rodzinne, oraz stosunki majątkowe i miłość. Zależności ich jest najczęstszą osnową dramatycznej fabuły, miłość młodych nierównych stanem i majątkiem, po perypetiach i intrygach zakończona szczęśliwie, jest odmienianym na setki sposobów wykorzystanym wątkiem, przez innych twórców nawet do dzisiejszych czasów.
Komedia w formie, jaka znamy posiada chor i dialogi jest wiec zbudowana podobnie do tragedii, natomiast różnią jest pozostała po dawnej komedii choralnej parafraza. Według Mari Cytowskiej i Hanny Szelest składa się ona z siedmiu części:

„Trzech astroficznych i czterech zawierających parę pieśni (oda, antoda) i parę odpowiedzi (epirrema, antepirrema). Początkowo komedia kończy się ‘komosem’. Trzecią częścią jest ‘agon ‘– spór. Niegdyś był to spór dwóch półchórów; po wprowadzeniu aktorów, tak jak w scenkach doryckich, agon prowadziły już postacie komedii.”

W komediach Arystofanes krytykował stosunki polityczne i społeczne. W sztukach swoich występował kategorycznie przeciwko wojnie niszczącej biedniejsze warstwy społeczeństwa, przede wszystkim rolników. Atakował polityka Kleona, przeciwnika pokojonych relacji ze Spartą w czasie wojny peloponeskiej. Sprawia pokoju, która dla samego pisarza była bardzo istotna, kiedy Ateny prowadziły wojny ze Spartą, zwrócone są trzy z jedenastu komedii Arystofanesa, a więc „Acharnejczycy”, „Rycerze” i „Lizystrata”. To jedna z trzech grup, na jaką możemy podzielić komedie Arystofanesa. „Acharnejczycy” to najwcześniejsza z zachowanych komedii. Napisana została w szóstym roku wojny. Komedia Arystofanesa ma na celu zjednanie dla idei pokoju mieszkańców tej gminy. Głównym bohaterem sztuki jest Dikajopolis, który stęskniony za normalnym, spokojnym życiem postanowił przywrócić pokój. Bożek przynosi mu w trzech butelkach próbki pokoju: na lat pięć, na lat dziesięć i na lat trzydzieści. Nabywa, więc dla siebie pokój trzydziestoletni. Dikajopolis korzysta z dobrodziejstw swojego pokoju, urządza święto Dionizosa. Sam bogaci się i swobodnie prowadzi handel, inni natomiast musza znosić niewygody wojny. Narzeka na nie nawet wódz Lamac, który jest postacią autentyczną, warto jednak wspomnieć, że autor nie ma na celu ośmieszenia wroga, jako osoby, tylko, jako wojownika, owym wojownikiem mógłby być każdy. Podobne tendencje jak „Acharnejczycy” prezentuje komedia „Pokój”. Sztuk tą uczcił poeta zbliżający się moment zawarcia pokoju – tzw. Pokoju Nikiasza, z 421 r. Za komedie „Acharnejczycy” Arystofanes otrzymał pierwsza nagrodę , co świadczy o nastrojach zmęczonej wojną peloponeską, wzdychającej do pokoju publiczności ateńskiej.

W drugiej grupie komedii na pierwszy plan wysunęły się problemy polityki wewnętrznej, związane z koncepcja państwa oraz zagadnieniami społecznymi i gospodarczymi. W tym nurcie twórczości znajdują się takie komedie jak: „Osy”, „Ptaki”, „Sejm niewieści” i „Plutos”. Jednym z tych zagadnień jest przerost sądownictwa, który mamy przedstawiony w komedii „Osy”. Chór przebrany za osy, od których pochodzi tytuł utworu, przybywa na ratunek Filokleonowi, który został uwięziony w domu, przez własnego syna, za to, że za dużo czasu przebywał w sądzie. Bdelykleon, który jest wrogiem sądownictwa ludowego i postanawia przemówić wszystkim do rozsądku. Próbuje wykazać, że z zachowania ojca (i jemu podobnych) ciągną zyski przede wszystkim wysoko postawieni urzędnicy i politycy, którzy biorą łapówki, dzięki ustawionym procesom pozbywając się politycznego rywala. Dochodzi do obustronnego porozumienia, ojciec pozostaje w domu pod warunkiem zorganizowania sądu domowego i sądzenia zwierząt oraz niewolników. Sytuacją komiczną jest to, że sąd odbywa się nad psem, Labesem, który ukradł innemu psu kiełbasę. Można się tu doszukiwać wątku Kleona i Lachesa, których proces w rzeczywistości miał się odbyć. W komedii Arystofanesa, Pier zostaje uniewinniony, gdyż Filokleonow został zmylony przez swojego syna i pomylił urny z głosowaniem. Ojciec był gotowy poddać się synowi.
Ostatnim nurtem twórczości są komedie „Chmury”, „Tesmoforie” i „Żaby”. W utworach tych na pierwszym planie znajdują się problemy wychowania, kultury i literatury. „Chmury” są krytyką nowoczesnych systemów naukowych i pedagogicznych sofistów, których przedstawicielem w sztuce jest Sokrates niemający jednak w rzeczywistości z sofistami wiele wspólnego. Można też „Chmury” nazwać komedia o złych stosunkach nowomodnego wychowania młodzieży.

Sztuki Arystofanesa pełne są ciekawych koncepcji, fantastycznych rozwiązań przy równoczesnym realizmie w odtwarzaniu życia ówczesnych Aten. Poeta uważa się za obrońcę tradycji, dawnego wychowania, dawnej wiary bogów, starej literatury. Atakuje wszelkie nowinki w filozofii i piśmiennictwie. Równocześnie śmiało wytyka słabości ustroju, z odwagą atakuje demagoga Kleona w momentach jego największej popularności. Widzi ucisk sprzymierzeńców Aten, spychanych do roli poddanych, jako miłośnik pokoju pokazuje na scenie, że wojna bogatych dostawców broni jest udręczeniem dla reszty obywateli, przede wszystkim dla ludności chłopskiej. W swoich komedia Arystofanes głosi śmiało program odbudowy i to we wszystkich istniejących dziedzinach naukowych, nie pomijając filozofii i literatury. Jego komedie literackie trzeba uznać za początek krytyki literackiej. Na Arystofanesie kończy się wielka komedia staroattycka. Upada ona wraz z upadkiem demokracji ateńskiej.

Jednym z rzymskich poetów komediowych jest autor zachowanych 21 sztuk Titus Maccius Plautus, przedstawiający greckie stosunki społeczne. Jako wędrowny aktor dotarł do Rymu i zaczął pracę literacką od imitacji greckich tekstów komediowych. Komedie Plauta były wzorowane na komediach nowoattyckich, przede wszystkim Menandra, Difilosa i Filemona. Jeśli pierwowzór autor uważał za trudny dla rzymskiej publiczności, stosował liczne zmiany. Tworzył też nowa komedie, łącząc kilka sztuk greckich w całość. Opuszczał jedne elementy, inne poszerzał. Zamiast niepodobających się publiczności rzymskiej długich dialogów z oryginałów wprowadzał partie śpiewane. Mając talent komiczny oraz zdolność obserwacji życia szybko przeszedł do własnego rozwijania tematów obyczajowych. Chętnie tworzył sytuacje farsowe, obficie wprowadzając do fabuły taniec i muzykę komponował coś na kształt prymitywnych operetek lub wodewilu. Akcja komedii Plauta odbywała się w środowisku greckim, ale autor wprowadził liczne wzmianki o rzymskich obyczajach, urzędach, bóstwach, kalendarzu, potrawach, miejscowościach. Mówił o życiu miejskim, o instytucjach cywilnych i wojskowych itp., włączał do tekstów rzymskie formuły sakralne i prawne.
O stylu komedii nowattyckiej różni Plauta styl i język. Jest on jedynym tego typu świadectwem mowy potocznej. Istota komizmu Plauta tkwi w zastosowaniu samodzielnych, jemu tylko właściwych scenicznych chwytów. Mają one na celu ożywienie akcji, wprowadzenie życia, werwy, dowcipu, komiczności, karykatury, groteski. Komedie Plauta obfitują w żarty i dowcipy o czysto rzymskim charakterze. Dla pobudzenia akcji, autor wprowadza sceny nieporozumień, bijatyki, scysji, kpin. Owe sceny są niezbędne dla rozwoju dynamiki utworu, jak i również ich celem jest doprowadzenie do śmiechu na widowni.

Komedie rzymianina dadzą się podzielić na kilka odmian. „Amfitrion” zaliczymy do komedii pomyłek. Jej wątek został oparty na opowieść i o romansie Jowisza i Alkmeny. Jowisz przybiera postać męża Alkmeny, króla Teb Amfitriona. Na scenie pojawiają się dwie pary sobowtórów: Jowisza i Amfitrion oraz Merkury i sługa Amfitriona, Sozja. Podobny schemat kompozycyjny ma komedia „Bracia”. Działanie rozdzielonych się braci-bliźniaków prowadzi do komicznych komplikacji małżeńskich. Plaut podstawia w akcji jedną postać pod drugą, operując sobowtórami, co komplikuje sytuacje i jest głównym źródłem komizmu. W Braciach, żeby doprowadzić do większych nieporozumień, obu bliźniaków obdarzył Plaut tym samym imieniem. Menechmus II, poszukujący swego zaginionego w dzieciństwie brata, pojawia się (nie wiedząc o tym) w jego domu. Wszyscy domownicy, nie wyłączając żony i hetery Erotium, biorą przybysza za swego pana Menechusa I spotykają się. Po wielu komicznych scenach następuje konfrontacja, Menechmus II i Menechmus I spotykają się ze sobą. Po wzajemnym rozpoznaniu, oboje postanawiają wrócić do ojczystego domu.
Plaut w swoich komediach często skupia się na zawartej intrydze jak np. „Strachy”, „Epidikus”, „Kasina”. W tego typu komediach prowadzącym akcję jest zazwyczaj niewolnik pomagający swojemu panu wyplątać się ze skomplikowanych sytuacji. Jego komedie są również oparte na motywie rozpoznania. Przedstawiał pozornie sobie dwie obce osoby, które dopiero w finale sztuki dowiadywały się o łączącym je pokrewieństwie. Tego typu komediami są m.in. „Lina” i „Komedia skrzynkowa”. Kolejnym tematem jego sztuk są zwykle perypetie lekkomyślnych, zakochanych lub niezaradnych bohaterów. Bohaterami komedii Plauta są zawsze skonwencjonalizowane postaci, które występują, jako typy przyporządkowane maskom, zwanym personae. Najczęściej pojawiające się w sztuce maski, czyli personae dramatis to: starzec, młodzieniec, panna lub hetera i oczywiście niewolnik.
Zasługą Plauta jest przede wszystkim dostarczenie zbioru
fabuł i intryg, a także szerokiej gamie postaci, wyposażonych w wady ludzkie, którym łatwo nadać kształt karykatury. Jego sztuki są niewyczerpanym źródłem śmiesznych chwytów, przebrań, omyłek, teatru w teatrze, nieporozumień oraz gier miłości, zazdrości i głupoty. W każdej z tych dziedzin Plaut stworzył komedię.
Trzeba także dodać, że tuż obok Plauta w komedii rzymskiej, miejsce zajmuje Terencjusz. Obaj pisarze konkurowali między sobą w dziełach ich następców, a Plaut ową rywalizację wygrywał. Jego sztuki stanowiły pewien wzór komediowy, w którym postaci pełniły z góry nadaną rolę w rozwoju intrygi. Sztuki Plauta stały się ponadto skarbnicą chwytów teatralnych, możliwych do wykorzystania bez powielania fabuły, z której pochodzą. Mnóstwo tam przebieranek, podszywania się pod inną postać i temu przede wszystkim Plaut zawdzięcza swą przewagę nad Terencjuszem.

Plaut był największym komediopisarzem rzymskim. Takiego jak on uznania publiczności nie zdobył już Cecyliusz Stacjusz, wyzwolony niewolnik z Mediolanu, piszący również palliata. Z jego bogatej twórczości znamy tylko 42 tytuły komedii i trochę fragmentów. Jego twórczość charakteryzuje wysoki stopień stylu potocznego, nie stroni też od wyzwisk i obraźliwych przezwisk. To nie znaczy, że język komediopisarza był wulgarny lub pospolity. Obfituje, bowiem ona w synonimy, metafory, komiczne zniekształcenia, wykorzystujące homonim, paronomazję do osiągnięcia wspaniałych efektów dramatycznych i humorystycznych. Można by powiedzieć, że Plaut był prawdziwym mistrzem konceptu. Z kolei Arystofanes łączy jaskrawy komizm z subtelnym liryzmem, pomysłowością fabularną z zacięciem satyrycznym. Budowa ich jest dość luźna w sensie konstrukcyjnym. We wcześniejszych komediach istotną funkcję kompozycyjną gra parabaza, tj. przedmowa do publiczności, poruszająca w szczególności aktualne tematy. W późniejszej twórczości znaczenie parabazy znika.

Być może wynika to z tego, że między Arystofanesem, a Plautem znajduje się kilkuletnia różnica wiekowa, natomiast na przykładach przytoczonych komedii, śmiało można powiedzieć, że publiczność jak i twórczość obu komediopisarz różniła się. Arystofanes w swoich dziełach chciał nie tylko zapewnić rozrywkę mieszkańcom Grecji, ale również i przede wszystkim głosić swoje zdania i poglądy na ówczesną politykę. Po przez nadanie komediom wątków politycznych i społecznych, Arystofanes mógł wytykać błędy władzą w państwie i uzmysławiać je widowni w sposób jak najbardziej komiczny. Natomiast odbiorcy, reagując śmiechem zgadzali się z autorem. W komediach Plauta dominują raczej tematy lekkie, humorystyczne. Jeśli chodzi o głębsze doszukiwanie się morałów czy przesłanek politycznych, będzie to ciężkie zadanie. Rzymski pisarz miał celu przez wszystkim rozrywkę i odpoczynek, nie widział potrzeby mieszania w to polityki kraju. Sądząc z reakcji widowni, komedie Plauta cieszył się popularnością tak jak i sam artysta. Jego genialność w żartach i grach słownych całkowicie podobała się widowni. Widownia Grecja natomiast, śmiechem okazywanym przy wystawianiu komedii „Acharnejczycy” przejawiali sprzeciw toczącym się wojnom politycznym jak i stosunkach politycznych, czy zasadach społecznych. Pierwszym celem komedii, była zabawa, warto tu jednak zauważyć, że komedie Arystofanesa, przykazywały również pewne wartości i dotykała tematów społecznych. Poniekąd taka tematyką pisarz rozwijał swoich widów i sprawiał, że mimo zawartego humoru, ludzie zastanawiali się nad sensem i treścią przedstawianych im komedii.


Bibliografia:

Literatura podmiotu:
1. Plaut, Komedie: Żołnierz samochwał, Amfitrion, tom I, Warszawa 2002
2. Plaut, Komedie: Osły, Misa pełna złota, tom II, Warszawa 2003
3. Plaut, Komedie: Dwie Bakchidy, Jeńcy, tom III, Warszawa 2004
4. Arystofanes, Komedie, Wrocław 1991

Literatura przedmiotu:
1. Cytowska M., Szelest H., Historia literatury starożytnej, Warszawa 2006
2. Cytowska M., Szelest H., Literatura grecka i rzymska w zarysie, Warszawa 1981
3. Eustachiewicz L., Antologia literatury powszechnej, tom I, Warszawa 1968
4. Kubiak Z., Literatura grecka i rzymska, Warszawa 1999
5. Turasiewicz R., Problemy antycznej ironii, Warszawa-Kraków 1983, zeszyt 47

piątek, 24 czerwca 2011

Słownik literatury XIX wieku - Pielgrzym, Podanie ludowe

Pielgrzym – kluczowe słowo polskiej literatury romantyzmu, zapoczątkowanym u Byrona w poemacie Childe Harold’s Pilgrimage Pol.: Wędrówka Czajld Herolda(1812r.). Childe Harold główny bohater wędruje po świecie w poszukiwaniu sensu życia, bodźców, które oswobodziły go od gnębiącego poczucia taedium vitae i poszukiwana te okazują się bezskuteczne. Pielgrzym w znaczeniu „poety”, „wędrowca” wprowadził Mickiewicz do Sonetów krymskich, gdzie utożsamiał się z bohaterem.

Rewaloryzacji słowa w duchu religijno-politycznym dokonały Ksiągi pielgrzymstwa polskiego. Sens tego nowe znaczenia dobitnie definiują werset wstępnego rozdziału Ksiąg: „Polak w pielgrzymstwie nie ma jeszcze imienia swego, ale będzie mu to imię potem dane jako i wyznawcom CHRYSTUSA imię ich potem nadane było”.

W poezji Krasińskiego pielgrzym pojawia się w znaczeniu „emigranta” jak np. w prozie poetyckiej „W albumie Henryki Ankwiczówny ”. Nie można znaleźć pielgrzyma w osobistej liryce Krasińskiego.


Podanie ludowe – opowiadania łączące fikcję z elementami historycznymi, również bajki. Cykle podań narodowych, zwłaszcza związanych z początkami państwa polskiego, cieszyły się ogromną popularnością w literaturze, nurt ten nie ma jednak wiele wspólnego z ustnym ludowym przekazem.

Dawną warstwą podaniową była popularność Bony. Jej postać pojawia się w różnych regionach Polski. Podobnie upowszechnione są wątki „okopów szwedzkich” i :grobów ariańskich”, którymi nazwami często określano usypiska różnego pochodzenia i prehistoryczne cmentarze. Istnieją również podania lokalne o kamieniach diabelskich i grzesznikach skamieniałych za karę. Z tego zespołu podań korzystali pisarze romantyczni, Mickiewicz i jego następcy przed wszystkim w balladach.

Zapisy polskich podań ludowych, zarówno dawniejsze jak i nowe narzucają wniosek, że gatunek ten jest wybitnie podatny na symbiozę z literaturą pisaną, od czego jedynie wolne są może tylko podania tzw. Wierzeniowe, tj. opowieści o duchach, strachach.

czwartek, 23 czerwca 2011

Słownik literatury XIX wieku - Natura

Natura – termin filozoficzny i teoretycznoliteracki zapoczątkowany w starożytności. Arystoteles po przez ten termin rozumiał „zarówno naturalny proces jak i wytwór tego procesu, materie rzeczy oraz formy również istoty siły która rządzi rzeczami. W reprezentatywnej dla Oświecenia szkole filozoficznej Ch. Wolffa stosowano potrójne dookreślenie natury; obok znanych od dawna 1. natura naturans — pierwsza przyczyna, Bóg; 2. natura naturata — świat stworzony, wprowadzono 3. naturae particu/ares — byty jednostkowe (składające się na świat stworzony).


W XVIII za sprawą filozofii F. Schellinga i Schillera nastąpił przełom, zatriumfowała natura natur naturans. W tej koncepcji natura nigdy nie jest, ciągle się staje; to żywe „jestestwo” O rozmiarach globalnych. Człowiek to najwyższy, niejako docelowy wytwór natury — w nim ona osiąga samoświadomość Z kolei szczytem samoświadomości człowieka jest sztuka.


Natura u Scheillera była rozumiana w konkretnych odniesieniach:

- „natura surowa” — bezrefleksyjny stan szczęśliwości, spokoju;

- „natura prawdziwa” — harmonijne urzeczywistnienie w obrębie ludzkiego świata wartości istotnych, zrealizowane w greckim antyku; przeciwstawił jej

- „naturę rzeczywistą” — brak w niej bezpośredniej obecności ideału;

- „natura nowa”, zorientowana przyszłościowo — artystyczne urzeczywistnienie absolutu: ideał w pełni zindywidualizowany — ale wolny od ograniczeń; naoczne przedstawienie nieskończoności — ale wykraczające poza każde skończone określenie.


W Polsce pojęcie natury było przedstawiony jak w standardach europejskich. Wątki myślowe nawiązywały do Schelliera. Mochnacki zgada się z jego poglądami i traktuje naturę jako jedność dynamiczną. Wypełnia ją żywioł o charakterze duchowym, kierujący twórczym ruchem, ujawniającym się w procesach, które przemieniają jedne jestestwa w inne. Wszechprocesualność i wszechuduchowienie doprowadza w ostatecznym rachunku do „uświadomienia się natury w jej jestestwie”, zrealizowanym w człowieku. Natura przemawia do człowieka, a także przez człowieka. Idzie o to, by człowiek umiał być transmisją tej mowy; by umiał czytać w księdze natury. Nie, jak dawniej, przez rozumowe opanowanie rządzących naturą niezmiennych praw, lecz poprzez zgłębianie jej sił tajemnych mocą intuicji, natchnienia geniuszu. Mochnacki pojmuje człowieka jako istotę „świadomie się rozwijającą”, podczas gdy np. K. Brodziński jako „istotę doskonalącą się” w myśl przykazań bożych. W świetle takiej koncepcji natury i człowieka, jak u Mochnackiego, natura nie może być w konflikcie z kulturą. Kultura stanowi przecież integralną jej część jako twór człowieka. Bardzo ważna gałąź kultury — sztuka, szczególnie literatura, jest samoświadomością narodu, czynnikiem, który integruje naród i zapewnia mu duchową egzystencję.


Unowocześnione pojęcie natury można odczytać w Nauce poezji (1845) H. Cegielskiego. a na Powtórzmy: unowocześnione, lecz nie w pełni nowoczesne. Jednym z ważnych zagadnień jest dla autora stosunek sztuki do rzeczywistości . Cegielski wychodzi od przeciwstawienia natury sztuce. Podobnie jak Schelling sztukę stawia wyżej od „utworów naturalnych. Na pytanie: jak prawdziwa może być sztuka? odpowiada: dwojako — gdy jest zgodna z naturą w generaliach i w szczegółach; gdy odpowiada prawdzie ze znanej formuły etycznej — prawda, dobro, piękno. Sztuką rządz naturalności prawdziwość Ową prawdziwość osiąga twórca przez swego rodzaju „poprawianie natury”.


Grabowski – natura jest uogólnioną nazwą istniejących obiektywnie zjawisk o charakterze socjologicznym, niekiedy znaczy też: przyroda. Występuje jako synonim prawdy.


Stworzona przez Schellinga, a propagowana przez Mochnackiego filozofia natury była bliska świadomości estetycznej poetów romantycznych. W pełni zaakceptowali koncepcję, że to jestestwo żywe, przy tym tajemnicze i potężne jak Bóg. Wiedza o naturze jest swego rodzaju wiedzą tajemną, udzielaną przez nią samą tylko wybranym. Posiąść tę wiedzę można mocą „czucia i wiary”, gdy prowadzą do rozwoju samoświadomości, nie zaś „szkiełka i oka”, gdy samoświadomość ograniczają. Skojarzenie: natura — dziecko, czyli: byt spontaniczny — symbol naiwności uczucia spontanicznego jest i u Schillera i u Mochnackiego.


by martakamyk

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Recenzja - Eliza Orzeszkowa „Marta”

RECENZJA

Eliza Orzeszkowa „Marta


W dobie pozytywizmu kobietom nie przysługiwały takie same prawa jak w współczesnym świecie. Ograniczenia związane ze zdobyciem pracy, wykształcenia, utrudniały życie w tamtych czasach. W powieści pt. „Marta”, Eliza Orzeszkowa opisuje palące kwestie dotyczące nierównego traktowania obu płci i konsekwencje z tym związane. Tytułowa bohaterka Marta Świcka nie posiada wykształcenia, ani zawodu. Dotychczas jej jedynym zadaniem była opieka nad dzieckiem oraz gospodarstwem. Po śmierci męża kobieta pozostaje sama. Zostaje jej odebrany dom, fundusze, które starczą tylko na kilka dni życia. Matka małej córeczki musi znaleźć pracę, zapewnić dziewczynce dom oraz odnaleźć się w nowej sytuacji.


Po ciężkich poszukiwaniach zarobku, kobieta uświadamia sobie, że świat, w którym żyje jest bardzo ograniczony. Stereotyp roli kobiety ściga ją na każdym kroku nie pozwalając podjąć zawodu. Strapiona kobieta nie może zrozumieć jak ktoś, kto posiada sprawne nogi i chęć do pracy nie może jej znaleźć. Kobieta nie chce być skazana na łaskę społeczeństwa.


W dobie pozytywizmu kobiety mogły rozpocząć pracę, jako nauczycielki, rysowniczki, szwaczki i tłumaczki. Aby którąś z wymienionych prac otrzymać, należało przez młodość swoją uczyć się wybranej dyscypliny. Marta dość wcześnie wyszła za mąż, została wychowana w domu, nie miała za sobą żadnych egzaminów, potrafiła grać na fortepianie, lecz: „kilka miesięcy po ślubie, zamknąwszy kupiony jej przez męża fortepian, otwierała go zaledwie parę razy[i]. Marta umiała mówić po francusku, lecz jak się okazuje potem nie dość dobrze sobie radziła:


„Teraz przekonałam się, że dobre mówienie nie stanowi jeszcze całej znajomości języka, żem nigdy nie uczyła się gruntownie, a tę trochę wiadomości, którą nabyłam w dzieciństwie, zapomniałam. . . Były to oderwane, pobieżne, niedokładnie zrozumiane wiadomości, nic więc dziwnego, że wyszły mi z pamięci. Cudzoziemka, która dotąd udzielała lekcji córce pani, była doskonałą nauczycielką. . . panna Jadwiga daleko więcej umie ode mnie. . .”[ii]


Grała trochę na fortepianie, ale inne kobiety grały lepiej. Miała talent do rysowania, lecz jej rysunkom brakowało doświadczenia. Paradoksalnie, jako zdrowa osoba, może przecież pracować, jest młoda i chętna, mimo to nie może liczyć na pomoc. Nasuwa się tutaj pytanie, czy to wina Marty, że za młodych lat nie podjęła żadnej konkretnej nauki? Tak - jest w tym trochę jej winy - ale spójrzmy na to od strony ówczesnego społeczeństwa. Jak kobieta mogła się kształcić skoro uniwersytety dla pań nie były otwarte, a zdobywanie wiedzy zamiast nauki roli matki i żony były spostrzegane z pogardą. Co gorsza, nie ma solidarności między kobietami, te lepiej usytuowane nie mają chęci pomocy, boją się przełamywać społeczne ograniczenia.


Autorka powieści tendencyjnej jest jedną z nielicznych pisarek, które głośno debatowały o nierównouprawnieniu płci pięknej i czynnie brała udział w ruchu emancypacji kobiet. W owym dziele literackim Orzeszkowa wyeksponowała najważniejsze problemy, które miały uświadomić społeczeństwo o tak nierównym traktowaniu. Rzeczywiście po ukazaniu się „Marty” w Tygodniku Mód i Powieści w 1873r[iii]., Orzeszkowa zaczęła otrzymywać listy od różnie usytuowanych kobiet, które dziękowały jej za książkę oraz prosiły o rady. Jak widać Orzeszkowa nie bała się poruszyć tematu, który był nie wygodny dla wielu ludzi. Zachęciła kobiety do walki, uświadomiła jak zacofane pod tym względem jest pozytywistyczne społeczeństwo i wzywa kobiety do walki o prawa. Takich tytułowych „Mart” może być znacznie więcej:


„Jedne z nas, otulone skrzydłami bożka miłości, przelatują wprawdzie przez całe życie uczciwie, cnotliwie i szczęśliwie, inne przecież, liczniejsze, daleko liczniejsze, zakrwawionymi stopami chodzą po ziemi walcząc o chleb, o spokój, o cnotę, łzy lejąc obfite, cierpiąc straszliwie, grzesząc okrutnie, spadając w otchłanie wstydu, umierając z głodu..”[iv]


Tragiczna historia Marty, pełna była niepowodzeń. Mimo przykrych sytuacji, trudnych decyzji, bohaterka robiła wszystko, aby się nie załamać. Jej dobroć zostaje nienaruszona mimo wielu chwil słabości i czynów. Marta musiała zadbać o swoją córeczkę i dla niej się nie poddaje przekraczając granice dumy, które przekroczyć pozwala jej stan ducha. Autorka w owej powieści zwraca szczególną uwagę na problem emancypacji kobiet w Polsce w II połowie XIX w. Po śmierci mężczyzna kobietom trudno było żyć w tak niesprawiedliwym świecie nie pogrążając się oraz nie poszukując w desperacki sposób pomocy. „Marta” w przeciwieństwie do innych powieści tendencyjnych przedstawia ‘bałagan społeczny’. Wyjątek ten wskazuje, jak „przesąd” odsuwa pewną część ludzkości od możliwości korzystania z dobrodziejstw wieku XIX.[v] W tak rozwiniętym świece i takiej technologii trudno wierzyć, iż kobiety nie miały swobody i praw równych z prawem pracy mężczyzn. Pod tym względem warto sięgnąć po książkę, aby każdy odbiorca mógł przekonać się, jak żyło się w czasie pozytywizmu, książka fantastycznie to oddaje.


Po „Martę” Elizy Orzeszkowej sięgnęłam dobrowolnie z nadzieją na ciekawą, inteligentną i pełną wzruszeń powieść. Książka spełniła moje oczekiwania i zachęciła do przemyśleń na temat statusu kobiet w ówczesnych oraz dzisiejszych czasach. Marta to nie książka na zimowe wieczory, czytana dla rozluźnienia, to wspaniały dokument o życiu w epoce pozytywizmu i prawd o społeczeństwie. Dla entuzjastów Orzeszkowej „Marta” to ważne i udane dzieło literackie, dla mnie również. Sądzę, że przyciągnie również czytelników, którzy nie zaznali jeszcze pióra Orzeszkowej.


[i] E. Orzeszkowa, Marta, Lublin 1979, s. 30

[ii] Tamże s. 62

[iii][iii] J. Detko, Eliza Orzeszkowa, Warszawa 1971, s.459

[iv] E. Orzeszkowa, Marta, s. 6

[v] M. Żmigrodzka, Orzeszkowa. Młodość pozytywizmu, Warszawa 1965, s. 432


wtorek, 31 maja 2011

"...I pieśń niech zapłacze" Eliza Orzeszkowa

Autorem tej o to pracy jest Agata Harabin. Zaznaczam, iż otrzymała ona od owego wymagającego wykładowcy znacznie lepszą ocenę niż ja, serdecznie je gratuluję. Wy możecie jej podziękować za zgodę na opublikowanie napisanej przez nią pracy zaliczeniowej na semestr, być może komuś się w przyszłości przysłuży i pomoże w rozwiązaniu jakichkolwiek wątpliwości, związanych z tytułowym utworem Elizy Orzeszkowej.


Horyzont metafizyczny w ...I pieśń niech zapłacze Elizy Orzeszkowej


...I pieśń niech zapłacze Elizy Orzeszkowej stojące na pograniczu niewielkiej powieści i rozbudowanego opowiadania, powstało w ostatnim okresie twórczości pisarskiej autorki. Dzieło ukazało się w 1905 roku. Dzieło rozpoczyna autorka zdaniem Dwóch braci było w jednej rodzinie a dwie siostry w drugiej.[1]

Możemy poznać uczucia, jakie młodzi w miarę upływu czasu zaczęli do siebie żywić, to jak nabierają one coraz więcej zaprawy erotyzmu. Od tego momentu dla wszystkich stało się niemal pewne, że związek Krystyny i Jerzego zakończy się ślubem, byli to bowiem ludzie mający charaktery spokojne, marzenia skromne, uczucia więcej głębokie niż gwałtowne. Więcej o wiele możemy się dowiedzieć o związku Janiny i Czesława, którzy o pierwszych brzaskach życia poczęli wiele od życia wymagać, marzeniami chodząc po drogach wysokich. Miłość, która ich łączyła była zdawało się zagłuszona przez dążenia zdobywania niezgłębionych dotąd dziedzin wiedzy:


Jednak i ona niekiedy wybuchała gwałtem niespodziewanym i wielkim w postaci żalów, zachwytów, przywiązań lub wstrętów, uszczęśliwienia lub rozpaczy.(...) Wybuchy ich uczuć spowodowane były nie tylko przez zjawiska świata dotykalnego, nie tylko przez zdarzenia w ich osobistym życiu zachodzące, lecz również, a może i częściej jeszcze, przez te, które istnieją lub zachodzą w niewidzialnej sferze myśli, idei, rzeczy w ogóle bezosobistych, niejako niepowiedzianych, niejako obejmujących ziemię atmosferą duchową.


Tak właśnie autorka przedstawia nam głównych bohaterów powieści, w sposób niezwykle obrazowy oddaje uczucia między nimi. Jednak miłość nie stanowi tak naprawdę głównego wątku w powieści.

...I pieśń niech zapłacze stanowi niejako powtórzenie fabuły, którą autorka zawarła w utworze Australczyk napisanym w 1896 roku. Znaleźć w obu utworach można bardzo podobną treść. W obu utworach pisarka porusza problem emigracji zdolności[2] Zarówno Roman, bohater Australczyka jak i Czesław z ...I pieśń niech zapłacze są przykładem argonautów. Autorka sama nadała swym postacią tę nazwę poruszając w utworach problem stawiania przez ludzi na pierwszym miejscu swej kariery, stanowiska czy majątku , a nie pracy dla wspólnego dobra w ojczyźnie, która zmaga się z zaborcami. Zamiast skupiać się na pomocy dla kraju jednostki wybitne, pełne pomysłów i energii angażują swe siły w całkowicie egoistycznych dążeniach, szukają pieniędzy, pracy czy uznania, często wyjeżdżając w tym celu za granicę. Zapominają o powinnościach względem kraju, patriotyzmie, obowiązku pracy dla ojczyzny a celem ich życia staje się coś zupełnie innego, jakże odległego od patriotycznych wartości. A w ojczyźnie brak w tym czasie obywateli skłonnych do poświęceń i walki dla niej i dla wspólnego dobra wszystkich ludzi. Jednak te decyzje mszczą się na bohaterach, nie pozwalają im zaznać szczęścia w życiu, wpływają na ich dalsze losy, nie pozwalając tym samym zapomnieć o błędzie, który popełnili opuszczając kraj:


Wszyscy (…) zrywając z ojczyzną, do nowego kraju i jego porządku nie przywykną nigdy. W obcym społeczeństwie czują się źle i smutno. A złoto, order, kariera, stanowisko nie zastąpią im nigdy pracy wprawdzie ciężkiej, ale opromienionej ideą miłości ojczyzny, która nie posiada bytu niepodległego, i tym więcej wymaga uczucia i pracy. Ucieczka z kraju jest zdaniem Orzeszkowej, dezercją mszczącą się na każdym kroku. Nostalgia, brak szczęścia osobistego, smutek, rozstrój nerwowy- to skutki owej pogoni za cielcem złotym i orderem.[3]


Takim właśnie argonautą jest Czesław:


Namiętnie pożądał on wszystkich bogactw świata, od tych które polegają na zdobyczach nauki, na wzruszeniach sprawianych przez sztukę, na tworzeniu dzieł wysokiej myśli, aż do tych, w których taje i płonie z upojenia i rozkoszy zmysłowa natura człowieka.(...) Zarówno w dziedzinie nauki jak w dziedzinie szczęścia hasłem jego zdawało się być: posiąść wszystko!


Bohater w miarę upływu czasu zdaje się coraz bardziej obojętnieć na sprawy bliskich mu do tej pory ludzi. Z wielka wytrwałością zgłębiał tajniki coraz to kolejnych dziedzin nauki, zapominając o tym, co kiedyś było dla niego ważne. Jego uczucia i dotychczasowe przekonania uległy drastycznej zmianie. Postanawia zostawić ukochaną Janinę i wyjechać w Góry Uralskie, gdzie czeka na niego wysokie stanowisko. W tej tak ważnej zdawałoby się dla niego chwili zapomina całkiem o tej, którą zostawia, twierdząc, że rzeczy tego rzędu co sympatia, przyjaźń (…) człowieka z jasnym poglądem na świat i życie do niczego zobowiązać nie mogą. W tej chwili miał on gotowy plan na życie i wiedział dokładnie czego chce i gdzie to znajdzie. W swych ambicjach nie widział miejsca dla Janiny, nie mógł znaleźć dla niej żadnej roli, którą mogłaby spełniać w budowie jego życia. Coraz rzadziej rozbudzały się w nim dawne pociągi i wzruszenia:


Zbliżał się wtedy do Janiny i zdarzały się między nimi momenty podobne do motyli muskających lekkimi skrzydły wpółrozwinięte kwiaty. Lecz były to tylko momenty i po ich przejściu nie rozwierały koron swych na słońce radości i wpółrozwinięte uczucia.


Czesław przekonany był, że największym jego skarbem jest rozum, który zaprowadził go w to miejsce życia. Autorka nie opisuje dokładnie co działo się z Czesławem po jego wyjeździe, podaje jednak fakt, że stworzył on wielkie naukowe dzieło rozsławione na niemalże cały świat. Po 10 latach pojawia się w domu brata , spotyka Janinę i czytelnicy mogą obserwować to, jak bohater stopniowo, na nowo zanurza się we wspomnienia, jak na nowo odżywają w nim od dawna uśpione myśli. Wówczas odezwała się w nim dawna miłość: wszystko zaczęło do niego przemawiać, przypominać, rozbudzać uczucia patriotyczne.[4] Dużą rolę w tym procesie odgrywa natura, krajobrazy kojarzone z młodością i z tym, co wcześniej było dla niego ważne i wartościowe.

We fragmentach powieści, w rozmowie bohatera z bratem Jerzym odnaleźć możemy to, o czym pisała Mieczysława Romankówna w cytowanym wyżej fragmencie dotyczącym argonautów.

Czesław mówi o przyczynach jego powrotu do kraju, o tym jak ciężko było mu daleko od rodziny i ojczyzny:


Zwróciło mnie ku wam życie, życie, które obiecuje słońca, a daje pozłacane blaszki, zwróciła mnie ku wam tęsknota, która gryzie serce, gasi myśl, rujnuje organizm fizyczny, niszczy duchową równowagę...(...) Nostalgia, neurostenia i... wszystko w tym rodzaju.


W dalszym fragmencie odnaleźć możemy stwierdzenie, że człowiek jest jak liść, który rzucony w dwa przeciwnie płynące nurty rzek. Jedna z tych sił oddziałuje jednak na niego silniej i musi się jej poddać. Tak właśnie Czesław przedstawiał powody swojego powrotu.

Obserwował życie brata, jego rodziny. Widzi jakie szczęście daje tamtemu dom i praca. Słuchając opowieści Jerzego o miłości do żony, Czesław z zazdrością stwierdza, że oto on jego brat może mu bez obaw opowiedzieć wszystko, co zaszło w jego życiu przez te 10 lat. Jerzy scharakteryzowany przez Orzeszkową jako taki, który w naturze swej miał zawsze tę właściwość, że gdy raz kogoś lub coś pokochał, to już na zawsze w rozmowie z bratem otwarcie mówi nie tylko o szczęściu jakie daje mu dom i praca. Wie, że dla człowieka z umysłem oświeconym i sercem pobudliwym rodzina i praca to nie wszystko. Potrzebne jest coś jeszcze, co nazywa uczuciami idealnymi, które mogą być źródłem zarówno cierpień jak i radości. Mówi o tym, że doskonały człowiek, doskonałe dobro i doskonałe szczęście to ideały po które wspina się człowiek w swej ziemskiej wędrówce. Zadaje jednak pytanie o to, czy są to ideały, które da się osiągnąć. W tym upatruje przyczyn tego,że chwilami wygląda na nieszczęśliwego. Czesław w domu brata wyczuwał pewną swoistą atmosferę.

Dla człowieka, który bardzo długo był daleko atmosfera ta nasuwała niepohamowane fale wspomnień i młodzieńczych uczuć. Odnajdywał w otaczającym go świecie coraz to nowe skarby. Pobyt w Polance w pewnym sensie przywracał mu nadzieję, dawał chwilowe ukojenie:


(…) tu budziły go ze snu szepty nadziei bardzo drobnych, lecz nie zaznanych od dawna. Zobaczyć wschód słońca, posłyszeć szczebiot budzącego się ptactwa, odetchnąć woniami lasu mocnymi o rannej rosie, napoić oczy wolną przestrzennością pola(...)


Czesław metaforycznie twierdził, że jest kochankiem, który na nowo poznaje wdzięki swej opuszczonej od dawna kochanki. W innym fragmencie mówił do Janiny:


Przyjechałem tu i rozlało się dookoła mnie morze słodyczy i morze miłości. Powróciły do mnie z mocą zdwojoną wszystkie kochania dawne. Ta ziemia, to niebo, ich kolory, ich blaski, ich smutki i ich piękności z mocą podwójną wdarły się we mnie, aż napełniły się nimi wszystkie oddechy mego ciała i mojej duszy.


Szczególna jest rola przyrody w życiu bohaterów Orzeszkowej, jest ona siłą aktywną , zdolną rozbudzić uśpione uczucia patriotyczne.[5] Już w swych wcześniejszych dziełach autorka podkreślała jakie znaczenie ma miłość do ojczystej ziemi i że jest istotnym czynnikiem prowadzącym do rozwoju patriotyzmu. Pisała: Miłość ziemi to pierwsza zgłoska w alfabecie patriotyzmu, potem przybywają inne, pełne znaczeń wysokich, duchowych.[6]

Podawała tez swoje rozumienie najistotniejszego elementu, który określa indywidualność narodową:


Gniazdo, środowisko, w których naród powstał i historyczne życie swe pędził, czyli ojczysta ziemia jego, dla ciał jego dzieci najzdrowsza, dla dusz najpełniejsza pamiątek i uroków, dla serc-najukochańsza.[7]


...I pieśń niech zapłacze akcentuje te właściwości, Orzeszkowa ukazuje nam jak poprzez działanie, postanowienia człowieka te wartości się załamują. Na przykładzie Czesława sprawdzają się założenia autorki. Ziemia rodzinna rzeczywiście do niego przemawiała. Bohater zagłębiając się coraz bardziej w otaczający go świat na nowo odnajdywał jego piękno, jednak coś ciążyło mu na sercu, nie pozwalało zaznać spokoju. W jego słowach dała się słyszeć pewna gorycz, ból, których przyczyn nie chciał nikomu wyjawić:


Czesław prędko spostrzegł, że dom ten jest dla niego pełen uroków, lecz, że nie znajdzie w nim tego uspokojenia burz i ukojenia ran tajemnych, którego przybywając tu spodziewał się i pragnął.(...) Myślał przedtem, że znalazłszy się tutaj napije się wody leczącej i przestanie cierpieć, a teraz zdawać mu się zaczęło, że nadzieja ta była zwodniczą i że bywają takie bóle , których człowiek ani tu, ani gdzie indziej, ani nigdzie, ani nawet na krótkie tygodnie wyrzucić z siebie nie może.


Coraz częściej na jego twarzy malowało się gorzkie zmartwienie . Czesław przyznawał, że brało się to z gniewu na siebie samego. Gniewu tak wielkiego, że zatruwał mu każdą myśl, każdą chwilę. Gniewu, od którego nie mógł się wyzwolić:


Najgorszym jest gniew na samego siebie, najgorszym jest przekonanie się po raz jeden więcej, po raz nie wiedzieć już który o marności własnej, właściwie o marności swojej woli. Ach, ta wola człowieka, te jego postanowienia! Trzciną, słomą są one...


Dobrze czuł się w towarzystwie tych ludzi, tak mu bliskich, nie mógł jednak wyzwolić się od jakiejś tajemnicy, od czegoś co zrobił i teraz tego żałował. Mówił do Jerzego: Dobrze mi z wami... tutaj... przed pięknym obliczem tej ziemi... Gdyby tylko można było zgasić... gdyby można było choć na te krótkie tygodnie zgasić pamięć. Targany sprzecznymi uczuciami, nękany wyrzutami sumienia nie potrafi znaleźć w sobie dość siły, by wyjawić rodzinie swój sekret.

W ciągu kolejnych dni, kolejnych rozmów ten wątek tajemnicy, nieszczęścia nękającego Czesława ciągle jest poruszany. Znaleźć go można w czasie rozmowy bohatera z Janiną, gdy Czesław mówi: Zapytanie człowieka o dobrą pamięć, to zapytanie o szczęście albo nieszczęście człowieka...(...) Ponieważ dobra pamięć to dla człowieka najczęściej nieszczęście. W miarę rozwoju akcji powieści w Czesławie budzą się dawne uczucia względem Janiny. Obserwuje ją i widzi zmiany jakie zaszły w jej życiu po jego wyjeździe.


Janina jest lekarzem. Posiada wykształcenie, zawód, jest pełnym człowiekiem.(...) Zawód swój pełni poważnie i z odpowiedzialnością, wyposażona we wszystkie cechy uczuć i zdolności umysłowych.(...) Myśl jej może przebywać w najwyższych rejonach dzięki niezależności materialnej, a zdobytej przez zawód lekarski.[8]


Bohater przyglądając się swej dawnej miłości snuł refleksję, coraz więcej czasu poświęca na myśli o niej, na przyglądanie się jej zachowaniu, gestom, mimice:


(…) Czesław myślał o niezmiernym bogactwie tej natury kobiecej, której przyglądał się z zaciekawieniem coraz żywszym. Pracuje jak człowiek, rumieni się jak podlotek, czasem igra słowami i kwiatami jak wesołe dziecko. Natura przedziwnie wrażliwa maluje się w blasku jej oczy, w częstych rumieńcach twarzy i zbytecznej chudości policzków... nie maluje się tylko w ruchach zawsze spokojnych, nawet w chwilach wzruszenia lub pośpiechu zachowujących czystość i spokój linii... Nie była taką, nie była jeszcze taką przed dziesięciu laty. Życie to rzeźbiarz czasem okrutny, ale czasem...


Zaczęli na nowo się poznawać, na nowo się do siebie zbliżyli, gdyż te 10 lat wywarły na nich duży wpływ. Każde żyło inaczej i teraz nadszedł czas, by porozmawiać, zwierzyć się sobie. Pod naciskiem wewnętrznych sprężyn pękła w nich tama wzniesiona przecie chęciom wzajemnego poznania się i zbliżenia. Czesława interesowało to, co działo się w życiu Janiny, to dlaczego została lekarzem. Dziwił się, że taka wątła i zdawałoby się słaba istota podjęła się takiego trudu. Sama Janina mówi, że od zawsze znajdował się w jej duszy jakiś pociąg, pęd ku nauce. Jednak jeszcze głębiej w niej tkwiła pewna litość wrodzona życzliwość dla ludzi i wielkie dla cierpień ich współczucie. W miarę upływu czasu poszukiwała coraz silniej sensu życia, czuła, że musi jest coś winna niebu, ziemi, Bogu. Żyła w przekonaniu, że jej zawód to imperatyw nakazujący przynosić ulgę cierpieniom ludzkim i zmniejszyć chmurę zła zwieszoną nad ludźmi. Janina zdawała sobie sprawę z tego, że dusze ludzkie nierzadko są bardziej chore niż ciała. Spostrzegła, że tak jest i w przypadku Czesława, odgadła, że ma obok siebie duszę ciężko chorą. Bohater rozmawiając z Janiną znajdywał u niej coraz to nowe zalety czy cechy, których wcześniej nie dostrzegał. Z zachwytem mówił o jej sercu kobiecym umiejącym słodyczą przepajać rzeczy gorzkie i rzeczom ciężkim przypinać skrzydła. Siebie natomiast i swoje życie podsumował w krótkim stwierdzeniu, że pracował wiele, pracował nawet bardzo ciężko, ale uczynił mało, że kochał wiele rzeczy i ludzi, ale nigdy nie kochał dobrze. Przyczyn takiego stanu rzeczy upatrywał w swoim charakterze, temperamencie, i zdając sobie z tego sprawę wpadł w rozterkę myśli i w rozterkę uczyć. Jednak bohater mówił o sobie tylko tyle ile chciał, nie był szczery ani z Janiną ani tak naprawdę ze sobą. Ukrywał w sobie prawdziwe uczucia i myśli, jakby chciał sprawić, że jeśli o nich nie mówi, to ich nie ma. Raz szukał kontaktu i okazji do rozmów, by innego dnia zamykać się w swoim pokoju i unikać kogokolwiek, coraz bardziej pogrążał się w swych tajemnicach i udrękach. Jednak zdarzały się także chwile, gdy wygłaszał swe szczere i naprawdę głębokie przemyślenia, wtedy widać było, że wierzy w to, co mówi i że w tym znajduje sens:


Największym z cudów świata jest człowiek, a w człowieku cud nad cudami to jego rozum.

Apoteozował rozum ludzki, a czyniąc to, składał hołd jedynemu prawie dotąd przedmiotowi swojego uwielbienie i swoich rozmyślań.


Ale kawałek dalej głos zabiera Janina, przyznaje ona sercu należne miejsce obok rozumu. To bowiem tylko połączenie w jedność rozumu i serca daje człowiekowi siłę niemal cudotwórczą. Jednak może to być zarówno siła z jednej strony budująca, tworząca spokój i zgodę, a z drugiej niosąca ból, cierpienie i zgubę. Bez udziału serca rozum ludzki nie może wznieść się na wyżyny, to serce daje człowiekowi moc.


Cudotwórcza moc serca koi bóle, zażegnywa klęski, nasyca duchowe głody, rozlewa po ziemi słodycz i bohatersko broni prawdy: silne pomoce też niesie pięknu duszy, pięknu życia i pięknu sztuki.

W życiu człowieka i w życiu ludzkości nieszczęsnym jest moment pozbawiony dobroci, odwagi, poświęcenia, współczucia, wszystkich pierwiastków, czynników, pobudek, którym mowa ludzka daje metaforyczną nazwę serca.


Bohaterka zaznacza jednak, że serce nie jest do końca poznawalne, umyka ono rozumowi, ma tajemnicę obce rozumowi, tajemnice nieodkryte, głęboko schowane przed mocą rozumu. Kończąc mówi, że: Najdziwniejszy ze wszech dziwów świata to serce człowieka, które kocha, przez kochanie cierpi, a przecież w ukochaniu trwa. Czesław słuchając tych słów czuł, że wpływają one na niego w niemal niezwykły sposób. Musiał przyznać jej rację, uznać wyższość jej słów nad swoje:


Czuł, że stawał się nad nim akt dopełnienia. Czuł, że myśl czyjaś podbija skrzydła jego myśli, aby zakreślała koła wyższe nad poziom materii, jej dziwów i jej interesów. A obok tego i razem z tym czuł, że przenika go słodycz tajemna i niewysłowiona.


Bohater powoli zaczął rozumieć jakim szczęściem dla człowieka jest miłość, ale miłość prawdziwa. Kochać należy nie tylko ciałem, ale i duchem- to daje spełnienie i radość, w tym ukryty jest prawdziwy sens życia. Człowiek zaś, który nie kocha taką miłością nie jest w pełni człowiekiem i nie może uzyskać pełni szczęścia. Doświadczenie to wprawdzie dało Czesławowi jakąś nową siłę, nawet radość, która oczy rozjaśnia (…), usta rozwiera uśmiechami i śmiechem, lecz w głębi drży niepokojem czy bólem...

Ten ukryty, wewnętrzny ból sprawia, że Czesław stara się w rozmowach z bliskimi, które specjalnie kieruje na odpowiednie tory, poznać ich przemyślenia dotyczące spraw dla niego najistotniejszych. Problem winy i kary pojawił się w rozmowie Czesława z Jerzym. To tam padają słowa, które rozbudzają w bohaterze nowy lęk. Pomimo, że nikt nie jest wolny od błędów i win to istnieją takie występki, których wybaczyć nie można, bo wymierzone są nie przeciw ludziom, ale idei... A idea nie udziela nikomu pełnomocnictwa do przebaczania zadawanych jej krzywd. Niepokój wtedy rozbudzony w Czesławie i słowa, które usłyszał w znacznym stopniu wpłynęły na jego dalszy los. Nie przynoszą mu ulgi słowa Janiny:


Wina, której dobre nawet serca ludzkie przebaczyć nie mogą, to największe na świecie nieszczęście, a w wielkim nieszczęściu leżeć musi moc odkupienia. Temu, kto bardzo cierpi, nawet tego rodzaju winę przebaczyć wolno...


Jednak w jego duszy rozbudziło się także inne uczucie. Coraz bliższe stawały się jego kontakty z Janiną, ona to była jak balsam na jego cierpienia i rozterki. Każda chwila bez niej sprowadzała tęsknotę, która z serc ich wywabiała wszelki spokój, wszelką słodycz i samą nawet chęć życia. Momenty spędzone z Janiną nalewały w jego serce radość i niezmierzone szczęście, powoli zdawałoby się znikały dręczące go dotąd widma przeszłości.


Rozkwitał. W ciepłej i czystej atmosferze tego domu, jak kwiat w słońcu rozwija płatki, rozwijał przymioty, których dawniej zdawał się nie posiadać. Stłumione po części ambicją namiętną, a po części wytężoną praca naukową i fachową, wybijały się w nim teraz na swobodę i bujnie wzrastały: dobroć, czułość, łatwa wesołość, przywiązanie do bliskich rzeczy i ludzi. Obudziło się i wzrastało w nim to, co nazwać można przyjaźnią człowieka dla otaczającego świata: pełno dobrych życzeń i pełno chęci do oddawania dobrych przysług.


Zaszła w nim duża zmiana, zrozumiał, że życie jakie dotąd prowadził nie do końca było takie jak być powinno. Znalazł nowe wartości i cele. Dziwił się, że tak długo musiał czekać, by zrozumieć jaka jest jego prawdziwa natura. Zaczął nawet rozmyślać o Bogu, rozmawiali o nim z Janiną jako o istocie najwyższej:


(…) był to szczyt , nad który wyższego nie ma dla myśli człowieczej, i tylko ze szczytu zobaczyli ziemię jako robotnicę w nieprzejrzanych przestworzach wszechświata i duszę człowieka jako robotnicę na ciernistych niwach tej ziemi.


Czesław wiedział, że niepoznany do końca jest cel życia. Jaki jest cel służby innym. Wiedział jednak i zgadzał się z tym, że jest to obowiązek każdego. Nakaz działania ukryty w głębi serc ludzkich. Bez tego dusze więdną i mrą w pustce, w nudzie, w za próżnej zgryzocie. Tak właśnie działała na bohatera prawdziwa, uśpiona od wielu lat miłość, której pozwolił na nowo zająć należne jej miejsce w jego sercu.

Gdy dłonie ich obejmowały się uściśnieniem przyjaźni, zmysły milczały, lecz serca czuły, że przywiązują się wzajem do siebie z mocą tym większą, im rozmaitszej natury były skuwające je ogniwa.


Obserwując Janinę i to, jak ta odnosi się do matki odnosił wrażenie, że oto jest idealna miłość. Najprawdziwsza i bezgraniczna. Zazdrościł jej tak czystego uczucia, pozbawionego wszelkich skaz. Wiedział bowiem, że jemu tak krystalicznego uczucia nie będzie nigdy dane zaznać. Nieustannie towarzyszyła mu obawa i lęk, autorka nazwała to uczucie męką:


Fujarki grają na odlot ptakom... ptakom tułaczym...(...) niepodobna zapomnieć ani na chwilę! Jam ptak tułaczy i odlecieć muszę... na zawsze! Nie ma dla mnie przebaczenia ani wybawienia, lecz Ty... przebacz... ach, gdy znikną na zawsze, przebacz. Możem na drodze Twojej posiał ognisty kwiat... wszak prawda, że kwiatem ognistym jest taki ból, taka męka...


Janina nie mogła nie widzieć uczuć Czesława, to co go gnębiło stawało się coraz bardziej widoczne. Z niepokojem obserwowała jego zachowanie, martwiło ją to, że nie chce być z nią szczery. Nie wiedziała jednak jak prorocze będą jego następne słowa:


Dowiesz się... kiedyś... ale mnie wtedy nie będzie już tu albo i na świecie. Lecz oko w oko z tobą, oko w oko z twymi oczyma przeczystymi, cudnymi, wyznać, powiedzieć...Ani jednej sekundy! Są przecież na świecie lufy pistoletowe... o Boże! Nie mogę już dłużej, nie mogę!


To zdarzenie dało początek tragicznemu finałowi. Był to moment przełomowy dla bohatera, który wiedział już ,że obojętnie co zrobi to i tak nie uzyska odkupienia swych win. To co było między nim a Janina powoli odchodziła tam, gdzie ukryte było przez te wszystkie lata.


Przechodzili obok siebie ze spuszczonymi powiekami i milczącymi usty, aby po czasie niedługim spotkać się z sobą znowu i znowu rozminąć się bez spojrzenia i bez słowa. Pociągał ich ku sobie nieprzemożony głód oczy i serca, a roztrącała trwoga o źródłach niejasnych dla niej, dla niego wiadomych i przez to silniejszych.


Bohater wiedział, że nie ma wyboru i że nie może dłużej oszukiwać bliskich. Targany wyrzutami sumienia prosi tylko Janinę, by mimo wszystko myślała o nim z litością i przyjaźnią. Postanawia zakończyć swoją mękę i ma nadzieję, że go nie potępi. Jego tajemnica jednak sama w końcu wyszła na jaw. Czesław miał żonę Rosjankę. Niespodziewany przyjazd szukającej zbiega „dygnitarskiej córki” wywołuje melodramatyczne spiętrzenie wybuchów rozpaczy i nagłych zgonów.[9]

Takie małżeństwo było bowiem w tym czasie, gdy Polska walczyła z zaborcami świadectwem apostazji narodowej.[10] Oszukał najbliższych, ale oszukał tez ojczyznę. Za późno zrozumiał, że nie zazna nigdy szczęścia na obczyźnie z żoną Rosjanką.[11] Ten błąd kosztował go życie, bohater wiedząc, że niczym nie zdoła wymazać tego czynu postanawia, wedle wcześniejszych swych słów popełnić samobójstwo.

Podążając tropem Marii Żmigrodzkiej na podkreślenie zasługuje fakt, że Eliza Orzeszkowa w swej późnej twórczości, w tym także w utworze … I pieśń niech zapłacze będzie poruszać motyw moralnego upadku człowieka:


Ukazywać będzie tam drogę prowadzącą człowieka do zagłady. Teologizm etyczny w koncepcji postępu prowadzić będzie (…) do ostrzeżenia przed przerostem pierwiastków intelektualnych czy niedorozwoju emocjonalnych.[12]


Pisarka starała się nadać powieści ...I pieśń niech zapłacze cechy bliskie poetyce impresjonizmu, opierając się na tradycji prozy późnego romantyzmu a to łączyło się właśnie z takim a nie innym zakończeniem. Według słów Marii Żmigrodzkiej możliwe tu jest już tylko „rozwiązanie dramatyczne”. Orzeszkowa często także łączyła zjawisko argonautyzmu z filozofią dekadentyzmu, a dekadentyzmowi przeciwstawiała zawsze altruizm. Dekadentyzm zawsze budował pesymizm, z altruizmem autorka łączyła przekonanie, że zaoszczędzenie cierpień innym ludziom jest najwyższą wartością w życiu.[13]

Orzeszkowa tak kieruje akcją powieści, że z reguły pierwsza z tych dróg prowadzi bohatera do rozstroju psychicznego i poczucia zmarnowanego życia, straconych lat, druga droga niesie za sobą nagrodę za wyrzeczenia. Nie zawsze nagrodą jest szczęście bohatera, czasem tylko świadomość, że pomógł on w szczęściu innego człowieka. W roli tych pierwszych autorka osadzała także „argonautów”, którzy goniąc za karierą zostawiają ze sobą wszystko i nie liczą się z nikim, tylko ze sobą.[14] Widzimy tu wyraźną analogię do losów Czesława i Janiny. On jako doskonały przykład argonauty, realizuje swym losem zasadę, że nie można być szczęśliwym zapominając o ojczyźnie i o bliźnich. Ona jako postać na wskroś przepełniona altruizmem i chęcią dawania siebie innym. Bezinteresownie pomagająca, która nad dobro własne stawia dobro swych pacjentów, gotowa była rezygnować nawet z własnych marzeń. Kierunek, który Orzeszkowa obrała pisząc swą powieść miał uzasadniać tezę, że:


umiarkowanie w żądaniach i ambicjach („choćby nisko, choćby niewygodnie, ale u siebie”) daje równie dużo, a może nawet i więcej zadowolenia niż życie „argonauty”: pogoń zaś za „pasztetem” nie bardzo harmonizuje z duchową wartością człowieka.[15]


Z dużą dokładnością pisarka spełniła to założenie w osobie Czesława i jego tragicznie zakończonym losie. Ta walka prowadzona przez Orzeszkową „przeciwko emigracji zdolności” była jednym z elementów ukazania jej troski o losy ojczyzny i narodu. Była przejawem obowiązku narodowego, a swe źródło miała w jej głębokim patriotyzmie. Z perspektywy czasu czytając dzieło Orzeszkowej zanika gdzieś w czytelnikach jej wymiar kontekstualny. Publicystyczna kampania przeciw emigracji i za wiernością ojczystym gniazdom przemienia się w paraboliczny, uniwersalny wzorzec ludzkich rozterek i dramatów.[16] Wtedy, gdy wydawała powieść, na początku XX wieku Orzeszkowa oddając w niej piekło emigracji i czyśćce narodowej zdrady ,chciała wywrzeć na czytelników inny wpływ i wywołać w nich konkretne uczucie- patriotyzm.

[1] Utwór cyt. wg: E. Orzeszkowa, ...I pieśń niech zapłacze, Warszawa 1997

[2] J. Detko, Eliza Orzeszkowa, Warszawa 1971, str.386

[3] M. Romankówna, Na nowych drogach. Studia o Elizie Orzeszkowej, Kraków 1948, str. 435

[4] J. Detko, dz. cyt., str.386

[5] J. Detko, dz. cyt., str. 387

[6] Cyt. Za: J. Detko, dz. cyt., str. 387

[7] Cyt. Za: J. Detko, dz. cyt., str. 387

[8] M. Romankówna, dz. cyt., str.251,257,258

[9] M. Żmigrodzka, Eliza Orzeszkowa, w: Literatura polska w okresie realizmu i naturalizmu, red. J. Kulczycka- Saloni, Warszawa 1966, str. 56

[10] Tamże, str. 56

[11] M. Romankówna, dz. cyt, str. 434

[12] Literatura polska w okresie realizmu i naturalizmu, red. J. Kulczycka- Saloni, Warszawa 1966, str.51

[13] Zob. tamże, str. 56, 61

[14] Zob, H. Markiewicz, Pozytywizm, Warszawa 1980, str. 139

[15] J. Detko, dz. cyt., str.388

[16] A. Mazur, „Realizm poetycki” w twórczości E. Orzeszkowej, w: Literatura i sztuka II poł.XIX w., red. B. Bobrowska, Lublin 2004, str.347


Bibliografia

Literatura podmiotu

  1. Orzeszkowa E., ...I pieśń niech zapłacze, Warszawa 1977

Literatura przedmiotu

  1. Detko J., Eliza Orzeszkowa, Warszawa 1971r.
  2. Markieiwcz H., Pozytywizm, Warszawa 1970r.
  3. Mazur A., „Realizm poetycki” w twórczości E. Orzeszkowej, w: Literatura i sztuka II połowy XIX wieku, red. Bobrowska B., Lublin 2004r.
  4. Romankówna M., Na nowych drogach. Studia o Elizie Orzeszkowej, Kraków 1948r.
  5. Żmigrodzka M., Eliza Orzeszkowa, w: Literatura polska w okresie realizmu i naturalizmu, tom 2, Warszawa 1966r.

Search This Blog

© Zmienić świat 2012 | Blogger Template by Enny Law - Ngetik Dot Com - Nulis